wtorek, 1 września 2015

Apartament jak ze snu

W tym roku miałam przyjemność wziąć udział w metamorfozie 32-metrowej kawalerki przy pięknej zabytkowej ulicy Mariackiej w Gdańsku.  Wymagała ona gruntownego remontu, a nowi właściciele (mimo, że nie są z zawodu architektami) sami zaprojektowali i całkowicie przebudowali wnętrze. Nie obyło się bez wyburzania ścian. W miejsce małej wąskiej kuchni zaaranżowano klimatyczną sypialnię (dzięki temu zyskano dodatkowy pokój), a kuchnię wbudowano w hol otwarty na salon.
Mieszkanie obecnie jest na wynajem dla turystów. Początkowo właściciele chcieli zrobić je w nowoczesnym skandynawskim stylu. Bali się, że antyki i stare meble przytłoczą małe wnętrze i zniechęcą do wynajmu. Chcieli aby było jasne i czyste. Znalazło się  na to ciekawe rozwiązanie. Postawiono na monochromatyczność. Zakupiono meble z IKEA z serii HEMNES oraz kilka oryginalnych akcentów jak ryciny starego Gdańska, retro zegar czy żyrandol z kryształkami. To wszystko nadało wnętrzu romantyczności i delikatnie wprowadziły w klimat historycznej zabudowy miasta. W łazience jak i w kuchni na ścianach położono retro kafelki, w holu na podłodze ułożono terakotę przypominającą drewniane deski, które zlewając się z panelami w salonie nie odcinają optycznie od siebie obu pomieszczeń. W łazience zamiast małej wanny wstawiono prysznic z niską misą i retro deszczownicą. Nad toaletą zamontowano lustro, które optycznie powiększyło łazienkę, jak również ukryło mało atrakcyjny piecyk gazowy. Umywalkę z kranem z retro kurkami ustawiono na komodzie HEMNES, a na podłodze ułożono fantazyjne kafle z Castoramy. W sypialni znalazło się miejsce na łóżko z żeliwną białą ramą oraz na mały stolik nocny HEMNES z lampką z pasiastym kloszem. Nad wszystkimi oknami zamontowano ukryte karnisze, z których zwisają do ziemi jasne zasłony i firany. W rogu salonu ustawiono okrągły stół, przy którym można zjeść śniadanie wsłuchując się w poranne dźwięki melodii wybijanej przez dzwony wieży mariackiej.  Efekt tej niesamowitej metamorfozy zamieszczam jako dowód dla wszystkich tych, którzy chcieliby kupić ruderę, ale boją się że nic z tego nie będzie, że można bez studiowania architektury wnętrz zrobić samemu coś pięknego z zupełnie niczego :) 
Mieszkanie przed remontem Foto właściciele
Przestronny jasny salon z widokiem na  ul.Mariacką i bramę nad Motławą  Foto Muszka

Sypialna w miejscu kuchni Foto Muszka
Poranek w takiej sypialni to sama przyjemność Foto Muszka

Duży przedpokój z szafą i lustrem  Foto Muszka

Klimatyczna jadalnia z sofą z funkcją spania oraz pojemnymi szafami Foto Muszka

Foto Właściciele
Anek kuchenny połączony z salonem i holem. Foto Muszka

niedziela, 30 sierpnia 2015

Miętowo- czekoladowe lody nad morzem

Odkąd wyprowadziłam się ze Słupska, a będzie to już dobrych kilka lat, parę letnich dni spędzam w moim ukochanym rodzinnym domu. W tym roku lipiec w Warszawie dał się nieźle we znaki. Zazwyczaj jest to bardzo gorący sezon remontów elewacji i mieszkań. Niestety wiąże się to z ciągłym hałasem za oknem. Można teoretycznie zamknąć je, ale nie można przecież żyć bez powietrza. Próbowałam wychodzić codziennie na Pola Mokotowskie, ale w 30 C takie wyjście to udręka i dla mnie i dla Coffee, która nie miała nawet siły podejść do piłeczki. 
Moi rodzice mieszkają na wsi niedaleko morza, więc jak mogłabym nie wykorzystać tak wspaniałej okazji wakacyjnej i nie przyjechać do nich na jakiś czas. 
Poranna kawa na tarasie, zapach skoszonej trawy i wrzosów mamy, lekka bryza z nad morza i śpiew ptaków to raj nad raje. Leżąc na hamaku zaczęłam bardzo poważnie rozmyślać o własnym domu z  ogrodem. Może w nowym roku, kto wie? 
Pobyt u rodziców to zawsze fantastyczna okazja, aby pobuszować po słupskich lumpach. Często można w nich znaleźć ciekawe dodatki do domu. Jeden wypad okazał się bardzo owocny w zakupy i został zwieńczony zaaranżowaną z mamą sesją fotograficzną telefonem kom. na tarasie. Szara duńska lampa ze złotymi dodatkami za całe 30 zł, poduszka miętowa za dychę, drewniane domki z Pepko za grosze i kilka dodatków z mamy salonu zmieniły taras w stylu marynistycznym w orzeźwiający kącik relaksu przy lekturze w upalne dni.
Kotek kocha tą miejscówkę Foto Muszka

Miła lektura w upalne dni Foto Muszka

Na hamaku czy na poduszkach?  Foto Muszka


Mama ma na tarasie zasłony przeciwsłoneczne. Super rozwiązanie na upały. Foto Muszka






wtorek, 28 lipca 2015

Jak przetrwać lato w mieście i nie zwariować?

Huraaa wakacje! 
Tak tak wiem, spóźniłam się trochę z ekscytacją, bo przecież to już koniec lipca.
Czy nie można jednak cieszyć się letnim czasem każdego dnia? Czy trzeba czekać z tą radością do zaplanowanego urlopu, mówić o nim codziennie z rozżaleniem i skreślać dni w kalendarzu na biurku? 
Kiedy pracowałam w korporacji, znalazłam sposób na letnią melancholię. Był on prosty, tani i nie trzeba było kupować ani biletu na komunikację miejską, ani paliwa do samochodu.
Codziennie robiłam sobie mini wczasy, które trwały od 15 minut do 2-3 godzin.
Do pracy jeździłam rowerem. Przez te kilkanaście minut czułam się jak na fajnej wycieczce :) 
O 8 rano nie było jeszcze upałów, ulice dość opustoszałe, bo część warszawiaków powyjeżdżała z miasta, a po drodze mogłam kupić świeże malinki od dziadka.  Miałam też ( I tu rada dla singli: dobre ryby biorą na rower ;) ) swoich kibiców - adoratorów przy biurowcu, którzy zawsze uśmiechali się i pozdrawiali mnie wjeżdżając do garażu :)) Jeden z nich nawet zostawił mi kiedyś liścik w koszyczku napisany po francusku + zaproszenie na Cafe au lait ;) 
Po pracy wracając rowerem machałam ściśniętym w tramwajach ludziom, jadłam obiad i szykowałam się na kolejną miłą wycieczkę z moją pieską Coffee. Czasem aktywnie, wtedy rzucałam jej piłeczkę, a ona biegała i przynosiła pod nogi, a czasem po prostu leżałyśmy na trawie i wąchałyśmy kwiatki. 
Wieczorami, kiedy upał dawał się we znaki, chłodziłam się seansem w kinie, albo z koleżanką na tyłach Biblioteki Narodowej leżałyśmy na kocu i wsłuchiwałyśmy się w miasto zapadające powoli w sen nocy letniej.






środa, 13 maja 2015

Polska herbata z cytryną na przeciwległym brzegu Skandynawii

Podczas weekendowego wypadu do Trójmiasta odwiedziłam moją koleżankę Kasię, która mieszka z rodziną niedaleko portu w Gdyni. Kasia rozkochana jest w dizajnie skandynawskim. Jej ulubionymi kolorami są biel i czerń, uwielbia kwiaty, a najczęściej odwiedzane sklepy to IKEA, Duka, Tiger, H&M Home i Biutiq.pl. 
Śmiałyśmy się, że przy tak zbieżnych upodobaniach powinnyśmy razem mieszkać. Pewnie moja połowa domu byłaby czarno- biała, a Kasi biało- czarna.

W mieszkaniu Kasi ze wszystkich stron otacza nas biel. Biała podłoga i ściany sprawiają, że czujemy się jak w nadmorskiej skandynawskiej chatce. Monochromatyczne meble i dodatki nie męczą wzroku, lecz pozwalają odpocząć od natłoku pstrokatych reklam w mieście. Kilka detali w cytrusowych odcieniach, a nawet pozostawione chorągiewki po dziecięcych urodzinach dodają mieszkaniu witalności.

Kasia, podobnie jak ja, uwielbia ładne rzeczy. Motywem przewodnim w jej domu są gwiazdki i zygzaki. Podczas wycieczki do Danii zakupiła kilka bardzo oryginalnych dodatków m.in. tablicę szkolna z retro koszyczkiem na kredę czy kubek Arne Jacobsena z literką A, którego (dzięki Kasi) stałam się szczęśliwą posiadaczką :)))
Nawet na pozór zwyczajna herbata z cytryną, została nam podana  w czarno białych kubeczkach, każdy z innym ciekawym wzorem, a po domu przechadzała się czarno- biała kotka o imieniu Milka.  


Foto Muszka

Foto Muszka

Foto Muszka

Foto Muszka

Foto Muszka



Foto Muszka

foto Muszka

czwartek, 23 kwietnia 2015

Słów kilka o marzeniach


Najważniejsze to w końcu siebie usłyszeć. To co w nas siedzi w środku prosi o szansę, mówi między wierszami myśli, pojawia się w błysku oka, potrafi niekontrolowanie odwieść od "ważności świata", dodaje ukrytej i nieznanej energii, ciągnie na swoją stronę.
Niestety tylko na chwilę bo my tego nie dostrzegamy i uparcie trzymamy się bezpiecznej, stabilnej ścieżki życia nienagannej i poprawnej. 
Nie ma się co łudzić, "to coś" nie zerwie się jak lawina, nie porwie jak tornado, nie zmyje wielką falą. 
Z "tym" czyli z samym sobą trzeba niestety odbyć długą dyskusję. Posłuchać co ma do powiedzenia i obserwować jak reaguje nasze ciało i umysł, kiedy opowiada jak by to było, gdybyśmy robili to na co mamy ochotę, to co kochamy, co lubimy.
Kiedy już zrozumiemy się z własnym "ja", to możemy zacząć powoli wprowadzać wszystko w czyn. Okaże się, że jest łatwiej niż nam się wydawało. Nasze pewne siebie "ja" odkryje nowe horyzonty, dostanie skrzydeł i już  nie będzie chciało schować się do nory.  MY już tego nie będziemy chcieli.
Dwa lata temu odbyłam ze sobą trudną rozmowę. Nie wierzyłam, że się uda, długo szukałam, ale postanowiłam zaryzykować i zrobić dla siebie coś dobrego.
Dzisiaj szczęście spada na mnie z nieba co dzień. Coś, co było kiedyś nieosiągalne teraz jest, trwa i ma się dobrze. A marzenia same się spełniają, jak to, kolejne już w tym roku, o pięknej sesji mojego mieszkania w IKEA :)))) 


Nie muszę tym razem pisać o stylizacji wnętrza, bo dziewczyny z Ikei bardzo skrupulatnie wszystko opisały i pięknie sfotografowały. Dzięki Olu i Gosiu :) 
A tu link i krótka foto relacja.

Foto IKEA

Foto IKEA

Foto IKEA

Foto IKEA

Foto IKEA

Foto IKEA

Foto IKEA

Foto IKEA

Foto IKEA

Foto IKEA

FOTO IKEA

Foto IKEA

Foto IKEA

Foto IKEA


czwartek, 12 lutego 2015

Ale tłusto i słodko mi dziś !

Dzisiejszy Tłusty Czwartek okazał się pełen wspaniałych niespodzianek od samego rana. 
Wstałam z solidnym postanowieniem porzucenia słodkości na rzecz przyszłej super linii. I może nie zwieńczyłabym dnia pysznym faworkiem, gdyby nie fakt, że dzisiaj obchodzę POTRÓJNY sukces! 

Po pierwsze: dostałam cudowny telefon z zaproszeniem na rozmowę do mojej pracy marzeń :)))

Po drugie: wygrałam dziś konkurs na sypialnię w IKEA FAMILY , o którym wsponiałam w ostatnim poście. To ogromne zaskoczenie, radość i duma gdyż komisja określiła moją stylizację jedną z najlepszych i opisała słowami:

"Idealne połączenie bieli i czerni w wyjątkowym, skandynawskim stylu! Pomimo dużej liczby dodatków nie można odczuć przesytu, a każdy przedmiot ma swoje uzasadnione miejsce. Po raz kolejny można zauważyć, że dodatki IKEA w świetny sposób komponują się z własnoręcznie zrobionymi cudami. Aż chce się tam budzić!"

A po trzecie: Dzięki Wam dzisiaj stuknęło mi 10 000 wejść!!! Bardzo, bardzo Wam dziękuję, że jesteście ze mną i chcecie śledzić mój blog.
Postaram się pisać więcej i robić jeszcze więcej stylizacji, aby już wkrótce świętować z Wami kolejne 10 000 wejścia na bloga. 

Cała w skowronkach 
Muszka


piątek, 16 stycznia 2015

Konkursowo

Tym razem poproszę Was o głosy na konkurs:
 IKEA FAMILY- POKAŻ NAM JAK PIĘKNIE WYGLĄDA TWOJE ŁÓŻKO.
To stylizacja w mojej sypialni, gdzie może dostrzegacie powielone dodatki z innych stylizacji, ale jest  ona stworzona na potrzeby konkursu. Nie zmienia to faktu, że nadal pies :) i wszystko co widać jest moje, własne, osobiste, a niektóre nawet robione ręcznie.
http://www.ikeafamily.eu/Inspiracje/Inspiracja.aspx?konkurs=20&id=838

Foto Muszka

Foto Muszka

Foto Muszka


Foto Muszka