Gdy myślę o Skandynawii wyobrażam sobie drewniane chaty czerwone jak muchomory wystające spod śniegu w sosnowym lesie. Dlaczego czerwone? Podobno tamtejsza szlachta zazdrosna o ceglane niemieckie domy, wynalazła kolor o nazwie faluröd, przypominająca ceglany. Pierwotny faluröd w swoim składzie zawierał pigment ze szlamu bogatej w żelazo ziemi, wodę, dziegieć (powstająca w wyniku rozkładowej suchej destylacji kory brzozowej), szare mydło , mąkę żytnią i co ciekawe również ... mocz , czyli naturalny amoniak. Eko farba ! Malowanie drewnianych domów w tym kolorze stało się tradycją, którą trwa do dziś. Podczas mojej podróży przedślubnej, ślubnej i poślubnej na wyspę Bornholm zauważyłam , że Duńczycy lubują się nie tylko w czerwonym, ale nie rzadko pokrywają swoje drewniane domy barwą słoneczników, błękitu , malują je na biało-czarno ( szczególnie widać to w konstrukcji szachulcowej, która charakteryzują się pobielaniem fasady z gliny, poprzedzielanej smolistymi drewnianymi belkami) i w ostatnim krzyku mody kolorze czarnym z akcentami bieli we framugach okien czy drzwi. Wydawać by się mogło,że architektura Danii podlega pewnej dyscyplinie, która nie pozwala wyłamać się z konkretnej palety barw . Nie jestem jednak pewna, czy to dyscyplina, czy bardziej przyzwyczajenie i zamiłowanie mieszkańców do kolorów, które otaczają ich w naturze, odzwierciedlając błękit przejrzystego nieba , kolor morza czy złocistych kłosów na rozległych polach. To, co mnie najbardziej zastanawia , a równocześnie zachwyca, to ostatnia moda na kolor czarny. O tym gdzie , w jaki sposób i dlaczego postaram się napisać w kolejnym moim blogowym małym rozmyślaniu o architekturze skandynawskiej :)
|
Z albumu , który znalazłam na Bornholmie |
|
Z albumu , który znalazłam na Bornholmie |
|
Jeden z budynków bornholmskiej wędzarni. Foto Muszka |
|
Domki letniskowe na Bornholmie Foto Muszka |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz